poniedziałek, 5 lutego 2018
Przednówek
Przednówek to czas, kiedy na śniadanie piję co najmniej pół litra świeżego soku z owoców i warzyw po to tylko, żeby za chwilę znowu zasnąć i zaglądać w siebie.
To czas, kiedy o 16-tej słońce jeszcze nie zaszło, a ja wracam z lasu,
gdzie klangor żurawi odbija się od nagich brzóz,
a lis postrzeżenie przemyka przez młodnik.
Przednówek to taki czas, kiedy czuć już wiosnę,
ale nadziei tej towarzyszy świadomość, że jeszcze pięć razy może nas zasypać,
a temperatura w lutym spokojnie może spaść do -30.
To zawieszenie pomiędzy katabolizmem a anabolizmem,
co zresztą żywe w naszej chrześcijańskiej kulturze, bo na ten czas przypada post.
Przednówek w końcu to taki nauczyciel uważności i umiłowania życia.
Już nie ma świąt, ale jeszcze nie ma wiosny.
I długo nie będzie.
Północna Polska jest w takiej strefie klimatycznej,
że mamy te cztery miesiące ciemności i błota.
Taka jest nasza rzeczywistość.
To jedna trzecia roku.
Zamiast odliczać dni do wiosny, do weekendu, do świąt, do wyjazdu w ciepłe kraje,
można po prostu pobyć w tym co jest.
W tym błocie.
Odliczanie dni do czegoś tam to w końcu też odliczanie dni do śmierci.
Dlaczego to robisz?
Źle Ci w tym, co jest?
Dlaczego?
Dlaczego urządzasz swoje cenne życie w taki sposób, że musisz odliczać dni, jakie Ci zostały?
Nie, niczego nie musisz.
Wybierasz to.
Dlaczego?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne opisane. Dziś poniedziałek dzień jeszcze nieskażony przez nasze czyny .Przednówek tygodnia.U mnie jeszcze ciemno
OdpowiedzUsuńPoetycko się zaczyna Twój (ty)dzień...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się to podoba!
U Ciebie godzinę później wstaje i zachodzi słońce. Pamiętam...
Zawszę tak powtarzam mozesz sobie sam spieszysz dzień nie ludzie nie pogoda.Wstaje i myślę dziś zrobię wszystko żeby wieczorem być z siebie dumnym 😘
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuń