środa, 28 marca 2018

Izmy

 Jako że to blog o kuchni mojego życia,
to pokazuję zdjęcie tejże kuchni.
Efekt końcowy mojej pracy przedstawię w stosownym miejscu i stosownym czasie.
Na razie nadal wytrwale przygotowuję przyszłość...

Mojej świętej pamięci dziadek nie uznałby tego,
ale wczorajszy dzień miałam bardzo pracowity.

Istotnym elementem składowym tej pracy było czekania na słońce,
które co chwilę chowało się za chmurami.

Te momenty skrzętnie wykorzystywałam na pracę w internecie.
Trzy lata temu nikomu nie uwierzyłabym, że na fejsie będę gościła częściej niż dwa razy w roku.
A widzisz, Koniczek...

PaniProfesor ostatnio powiedziała mi, że alkoholiczką jest się całe życie.
I pracoholiczką też,
w związku z czym my musimy dbać o siebie w szczególny sposób.

Wam to może wydawać się niedorzeczne,
ale ja czuję, że lada moment rozpiszę konkurs na stażyst(k)ę,
bo robi się gęsto...

Jednak dziś jest święto:
o 18-tej w Olsztynie rozpoczynamy promocję trzeciego numeru Papierówki,
a ja jadę tam już wcześniej i pozwolę, aby ktoś ugotował mi wyśmienity obiad,
po czym udam się do amfiteatru.

W to też bym nikomu nie uwierzyła trzy lata temu.
Ba!
Nawet rok temu bym nie uwierzyła...
Nie wiem, jak do tego doszło.


Żarty się skończyły i teraz przekładam swoje zdjęcia w białych rękawiczkach,
a że będę miała na ścianach swoje zdjęcia w formacie 150 x 100 - no to już kompletny kosmos.
Na razie nie mam tu dużego auta i nie mogę przywieźć oprawionego wydruku,
ale za kilka dni Wam pokażę :-)


To są oznaki ogarnięcia życiowego.
Tak przynajmniej mawia Zawadczanka.

7 komentarzy:

  1. Olcia Twoja kuchnia jest zaprawdę zdrowia ,ale Ty chudniesz w oczach 😐

    OdpowiedzUsuń
  2. Mylisz się, droga rozmówczyni!
    Jestem jaka jestem jaka byłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. 😉 A ja Ci mówię , że pętko białej kiełbasy na święta nie zaszkodzi 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa...i kaszanki.
      Ostatnio J. z I. do mnie dzwoni i mówi: "Spać mi się chcę. Najadłem się kaszanki. Mówię ci, doznania ekstremalne!"
      Nie, ja dziękuję za takie doznania.

      Usuń
  4. Tak to prawda ,nasze jedzenie zamiast dawać nam energii to ją pochłania .Trudno jest odwyknąć od mamusinych tradycjii ,wiem to po sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie się udało, pomimo że moja mama jest wybitną miłośniczką boczku i baleronu...
    To nie żart!
    Ale przyznaję Ci rację, że trudno jest zmienić nawyki, w tym żywieniowe.

    OdpowiedzUsuń
  6. O widzisz to tak jak ja ! Te mamy tak mają myślą że to co tłuste to treściwe . Może kiedyś i ja zmądrzeje

    OdpowiedzUsuń