niedziela, 3 kwietnia 2016

Wioska, sobota rano



Kajzer (najbliższy sąsiad sypialni) ma bluesa i całymi nocami wyje do księżyca, a około piątej już uruchamia się ściana śpiewu za oknem (świerki!), także ze spaniem dosyć słabo.

Jak tak sobie wstanę w sobotę o szóstej, to przed wyjazdem do Mai zdążę:

wypić kawę z widokiem na ścianę śpiewu,
poczytać,
pójść na spacer do lasku Majewskiej,
zapoznać się z Malusińskim i pogadać ze Zwierzykiem,
pobawić się z Bulusiami
i po drodze wyciągnąć jeszcze kilka informacji od geodetów.

Very nice!




Zwierzyk proudly presents: Malusiński - 5 dni.

A po południu odkładam na bok Wyborczą,
biorę baaaaaaardzo długi, głęboki wdech,
pochylam się nad krzywdą biskupów i
razem z aBsio i M2nd idę na spacer nad Przesmyk.




W nocy do późna zalegamy na fotelach i kanapie,
gdzie odbywamy podróże w czasie
przy ostatniej paczce naczosów z Sylwestra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz