środa, 15 listopada 2017

Embrace/dzikie dzieci

Fantastyczna, wolnościowa edukacja zaczyna się od tego, że na ścianach szkoły nie wiszą pożółkłe zdjęcia starych panów z szablą i krzaczastym wąsem ani mężczyzn z zakonu autoagresji. Najlepiej, żeby młodzież sama zdecydowała, z czym chce codziennie obcować. Jeszcze lepiej, jeśli młodzież sama to wykona:


Powyżej: korytarz prowadzący do sal plastycznych i nauk przyrodniczych
Poniżej: sala do biologii
Ja siedziałam przy ścianie obok Baloo i Mowgliego. 


Pierwsza lektura z języka niemieckiego w tej szkole (czyli w 5-tej klasie) była o dziewczynce wychowywanej przez wilki. Dzikie dziecko żyjące w wolności.
Rzuciłam tą książką o ścianę - eksces, na jaki po raz kolejny pozwoliłam sobie dopiero 25 lat później.
Dzikie dziecko samo siebie utemperowało.


Powyżej: jeden z eksponatów w auli, w której odbywają się też przedstawienia i koncerty oraz różne inne imprezy:


Hol z wyjściem na patio.  
Poniżej: patio, a w tle oświetlona sala do muzyki. 
W tej części budynku bliżej poznałam Holly'ego w 1992 roku.
Ja śpiewałam w chórze musicalu Mary Poppins, a Holly był tam pierrotem wyskakującym z kartonu... 
Regularnie cała ekipa musicalu dostawała opierdol od mamy Holly'ego. Tak na wszelki wypadek.



Te słynne szafki, o których Foxy tak marzyła.
Poniżej: podwórko palaczy. Od 16-tego roku życia można było już legalnie palić - razem z kadrą nauczycielską, która zwracała się do nas per Pani/Pan, chyba że ustaliliśmy, że wszyscy mówimy do siebie po imieniu.




Ta szkoła jest bardzo brzydka. 
Nigdy mi się nie podobała.
A mimo wszystko...

2 komentarze:

  1. Zawsze lepsze to niż obraz w mojej pamięci z popiersiem Lenina i Hugo Kołłątaja z ostatniej klasy pod pod numerem 5 😣

    OdpowiedzUsuń