czwartek, 30 listopada 2017

I'd be safe and warm




Ten trzytygodniowy wyjazd był jak wystrzał w inną czasoprzestrzeń.
Działo się tak dużo,
tak dużo dostałam,
tak dużo przeżyłam,
że nadal to odsypiam.
Mój mózg nie nadąża,
a co dopiero emocje.
Dlatego bardzom rada, że
all the leaves are brown
and the sky is grey.

Jeśli chcesz mierzyć wysoko,
to Szwajcaria zdecydowanie
is the place to be.

I dzieciństwo w MieścieMilionerów też nie zaszkodziło.
Chociaż nie byłoby aż tak znaczące,
gdyby nie równoległe dzieciństwo
w oborze.



Widzicie różnice?
Mam nowy aparat - Fujifilm X-Pro2.
Ja widzę dużą różnicę w kolorach i nasyceniu barw.
Aż mi się kolana ugięły, kiedy śliczna ekspedientka dała mi go do ręki.
Przypomniało mi się, że dzień wcześniej widziałam ten aparat u kogoś w Vitra Museum.
Zwróciłam na niego uwagę i dziwiłam się, że ktoś ma taki aparat retro...
A tu patrz! To tylko taki design, a w środku mega cacko.
 To wszystko było oczywiście wielkim przypadkiem...
jak mnóstwo innych niesamowitych rzeczy na mojej drodze.
Chciałam tylko większą torbę na aparat,
a skończyło się to zupełnie inaczej,
ale ja już nie marudzę, że za dobrze, i nie odmawiam niczego. 
Ani sobie, ani tym, którzy chcą dawać bezinteresownie.

2 komentarze: