poniedziałek, 13 listopada 2017

The real Höllentrip

Dzień dobry!
Wróciłam.
Wiem, to wszystko odbija się na CórceWiśniewskiego i znowu nie było wpisu.
Zadzwoniła MS: "Uzależniłam się od Twojego bloga. Nie było dziś wpisu!"
No dobrze, po kolei.
Kiedy w sobotę o 11:20 wsiadaliśmy do taksówki, wydawało się, że będzie to po prostu zwyczajny dzień świstaka. Jechaliśmy do Kolonii, bo ThePimp znowu miał urodziny - jak dwa lata temu, kiedy byłam tu z Foxy. Nawet napisałam do Niej i w ogóle miałam poczucie, że nie było tych dwóch lat, no ale przecież wiadomo że od tamtąd zmieniło się mniej więcej wszystko i nic, więc jednak te dwa lata były. Tym razem jednak nie wyjechaliśmy wieczorem, bo chcieliśmy podskoczyć do Instytutu Polskiego w D'dorfie, aby porozmawiać o możliwościach wystawy. Stamtąd mieliśmy jechać do Kolonii na imprezę (w nadziei że będzie ŚlicznyChłopiec Muzyk-Fizyk), skąd ja miałam podjechać do Justi w Nippes. To tylko 25 minut drogi. Ostatni pociąg z Kolonii na Wioskę wyjeżdża 24 minuty po północy. No to wsiadłam do tej taksówki. Powiedziałam do kierowcy, że dziś nasze święto niepodległości, kiedy w radiu ogłosili, że dopiero co była godzina 11:11.
...
Oh shit! Goddammit!
Jak mogliśmy zapomnieć?
What a major fuck-up...
Co roku w dniu 11.11. o godzinie 11:11 nad Renem, a szczególnie w Kolonii, następuje stan wyjątkowy: rozpoczyna się karnawał.
Tak, w listopadzie. Później w lutym/marcu jest jeszcze kilkudniowa kulminacja.
Nie, tego nie można sobie wyobrazić.
Już w pociągu otrzymaliśmy informację, że stare miasto jest zamknięte i policja nie wpuszcza tam nikogo. Well done! 

 







To kilka delikatnych impresji, ale nie oddają one rzeczywistości, która nastaje po zmroku, kiedy na szynach tramwajowych leżą pijane jednorożce, a tramwaj/metro albo nie jeździ w ogóle, albo z koszmarnym opóźnieniem, w związku z czym do Justi jedzie się 2 godziny zamiast 25 minut. Więc gdy już zajechałam do Niej o 22-giej, to równie dobrze mogłabym za chwilę wychodzić na metro na dworzec. No i zostałam. Później dojechali jeszcze Holgerowie. Jeden od ThePimpa, drugi z lotniska, gdzie odbierał marokańskich muzyków.

I to wszystko.
To znaczy, było jeszcze dużo, dużo więcej, ale o tym będę pisała w miarę realizacji.
Na razie planujemy sesje w CrystalPalace na początek roku, może nagrania w studiu, na pewno jakiś teledysk, potem może album, ale najpierw potrzebny nam materiał.
I po to będzie pobyt inspiracyjny w CrystalPalace.
Z czasem będzie sala do prób. Working on it.
Stay tuned.
Definitely.



2 komentarze: