środa, 8 listopada 2017

No alcohol

Co za ironia!
Skończyłam 36 lat i skończyłam jak ten syryjski wodzirej.

4 listopada, zamiast bawić się z dyrygentem, stuosobową orkiestrą, chórami i Geburtstagskindem, ja po koncercie dziadowałam w hotelu. Poszłam tam tylko po prezent dla Nastolatka, który tego dnia kończył 17 lat, ale już mnie stamtąd nie wyciągnęli.
Dyrygent wysiadł po trzech godzinach oratorium, a ja po jednym kieliszku wina.


Rumianek is the new Prosecco.
This time for real.



Z używek to już mi mało co zostało...


 Głównie kartofle i seks.

3 komentarze:

  1. Halo Olcia pobudka jest 8.30 gdzie kolejny wpis piję kawę i czytam odgrzewane posty��

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha!!!
    Wczoraj byłam caluśki dzień w drodze - w pociągach ze szwajcarskich gór do Leverkusen. Zawitałam u Holgera w domu dopiero o 1:30! Ale już pisze nowy wpis na jutro. Don't worry i pozdrawiam zza rogu ;-)
    PS Znowu kicham. Ewidentnie gagatek nie ściera kurzu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha pozdrawiam Was oboje może czas wpaść znowu na jego włości 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń